Trzy pierwsze ogrodowe, vintage skarby przyjechały do mnie z Lanckorony: stara, niebieska kanka z sadzonką paproci, emaliowany pojemnik na sól, który w ziemi spędził ostanie kilkanaście lub kilkadzieści lat z ogrodowymi niezapominajkami i nadgryziony zębem czasu garnek z leśnymi niezapominajkami. Przywiozła mi je moja Mama, z jednej z wypraw do tego magicznego miejsca (niedługo napiszę coś więcej o naszej miłości od pierwszego wejrzenia w Lanckoronie i ... willi Gąsiorówce, której moi Rodzice są od niedawna właścicielami). Sadzonki były zabezpieczone w tych uroczych naczyniach (znalezionych w ziemi, w czasie porządkowania terenu wokół Gąsiorówki) na czas podroży, lecz tak mi się spodobały, że zamieszkały w moim ogrodzie na stałe.
W kolejnym poście pokaże nasz tegoroczny patent na sałatę bez lokatorów ślimaków oraz podzielę się przepisem na pyszne śniadanie- szybki, aromatyczny omlet :)
Hania jaka już duża! Szok :) ucałuj ją od e-cioci! :)
OdpowiedzUsuńa te wszystkie garnki... widać, że "nadgryzione zębem czasu", ciekawe, ile przeszły :)
A przepisu na omlet jestem bardzo ciekawa, bo ostatnio lubię robić pyszne śniadania :)
świetny pomysł!!! niezapominajki pięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuń