We wstępie książki Ewy Pisuli-Dąbrowskiej "Dwa brzegi ponad tęczą" zatytułowanym Kazimierska choroba Zdzisław Skrok napisał: Lektura ta jest jednak tylko dla wybrańców. Tylko tych olśni i zachwyci. Tych, którzy popadli w kazimierską chorobę albo są na dobrej ku niej drodze. A niewtajemniczeni nie mają tu nic do szukania.
Ja już dawno zapadłam na kazimierską chorobę. Kazimierz Dolny skradł moje serce. Kocham do niego wracać. Książka "Dwa brzegi ponad tęczą" olśniła mnie i zachwyciła. Jest to zbiór opowiadań o Kazimierzu i jego mieszkańcach, ale nie tylko... Pięknie ujęła to moni-libri: "(...) Dwa brzegi ponad tęczą raczej się smakuje, nie pochłania. Raczej długo maluje się obraz według wskazań Ewy Pisuli-Dąbrowskiej, czekając jego wyschnięcia, aby barwy się nie rozmyły, kolory nie rozmazały. I właściwie – nie opowiem o czym jest książka, bo nie sposób, ale to garść wspomnień z przeszłości, uwag do teraźniejszości, myśli niewypowiedzianych, żywych ciągle obrazów. W tej książce, jak mówi sama autorka:
… podzieliłam się tym, co do mnie z czasem wróciło.
Echem.
Echem niesionym wiatrem, naznaczonym losem.
Było zmiennie słyszalne. Czasami było jak zapach.
Ulotne.
Bywało, że czekałam, aż zapach wejdzie w reakcję ze skórą, odparuje i pozostaną jedynie odczucia. Echo.
(...)"
Gorąco polecam, wspaniała lektura.
A tymczasem kadry z pięknego i gorącego pierwszego dnia lipca. Miesiąc przywitaliśmy w Kazimierzu...
Ale z Was cudna rodzinka :):) Kazimierz Dolny też uwielbiam, byłam tak kilka razy, ostatni raz na studiach i pasowałoby go odwiedzić :):)
OdpowiedzUsuńW Kazimierzu nigdy nie byłam, może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńu Ciebie jak zawsze klimatyczne i takie beztroskie zdjęcia, nic tylko oglądać :)