Znaleźliśmy sporo maślaczków, kozaków szarych i borowików.
Z tymi ostatnimi był wielki ubaw. Moja Sis widząc, że jej mąż niesie sporo prawdziwków spytała:
-Jesteś pewien, że to prawdziwki, a nie szatany?
On oburzony odpowiedział:
- Nigdy nie zbieram szatanów, przecież wiem jak one wyglądają.
Moja Sis:
- Wiesz? No to jak?
Szwagier:
- STRASZNIE !
Jak się potem przekonaliśmy, wcale nie wyglądają tak strasznie jak się nazywają nie mają ani rogów, ani ogonów. Są bardzo ładne, nietknięte przez robaki, ani ślimaki. Podstawowa różnica- szatan ma "siateczkę" na trzonku. Wygląda jak opleciony siatką. Spód gąbczasty, lekko różowy, wierzch brązowy,
przeważnie jednolity. Prawdziwek ma bardzo gruby trzonek, jakby spuchnięty, a szatan ma smukły.
Wróciliśmy z pełnymi koszykami... skarbów lasu: liści, mchu, szyszek i kory sosnowej.
Właściwie to nie za bardzo chciało mi się szukać grzybów. W lesie tyle się działo... Wszystkie robaczki łapały ostatnie promyki słońca.
Ale największym moim leśnym skarbem jest zielona butelka.
Niby nic, a cieszy. Stara butelka po mleku- dla mnie śliczna.
Nie wyglądała tak ładnie, gdy ją znalazłam. Umyta i wystylizowana poniżej :)
Jutro wybieram się z moim M. na „XVIII Jesienne Targi Sztuki Ludowej. Targi Pszczelarskie” do Opola. Trzymajcie kciuki za ładną pogodę.
Relacja z wycieczki wkrótce :)
Życzę miłej niedzieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz