niedziela, 7 października 2012

Sztuka ludowa w deszczu

XVIII Jesiennych Targach Sztuki Ludowej przeczytałam w Werandzie Country jakieś dwa miesiące temu. Pomyślałam -czemu nie jechać? 
Zaznaczyłam w kalendarzu 7 październik- w sierpniu to była bardzo 
odległa data :)
Pogody na dzisiejszy dzień niestety nie udało się zaczarować.
Było zimno i deszczowo. Imprezy plenerowe zostały podejrzewam odwołane. 
Wystawcy, którzy przyjechali z całej Polski,bardzo zmokli i zmarzli. 
Odwiedzających nie było za wielu. 



Pomimo wielu niedogodności spędziliśmy bardzo miło czas :)
Spacerowaliśmy od zagrody do zagrody, w każdym domu przedstawiano sztukę rzemieślniczą ginących zawodów. Był warsztat rzeźbiarza, kowala, stolarza, wikliniarza, garncarza oraz pokazy: przędzenie na kołowrotku, tkania na krosnach, wykonywania lalek w strojach ludowych. 
Zmarznięci wchodziliśmy do ciepłych izb, w których były rozpalone piece.
Panie zapraszały do stołu, częstowały wodzionką, chlebem i racuszkami. 
Opowiadały o dawnym życiu na opolszczyźnie, tradycjach i rzemiośle.



Wchodziliśmy do każdej zagrody i chałupy. Pracownicy muzeum chętnie oprowadzali po izbach wyjaśniali 
co, gdzie i dlaczego.
Było nas ciekawskich mało więc w kameralnym gronie, 
bez pośpiechu korzystaliśmy z czasu jaki nam poświęcili przewodnicy.

  


Lubię odwiedzać skanseny,ale zazwyczaj jest to latem, w słoneczne dni. Dzisiejszy zimny i mokry dzień po raz kolejny uświadomił mi potęgę domowego serca domu - pieca. Byłam, zobaczyłam, chwilami zachwyciłam się, ale doceniam jeszcze bardziej warunki dzisiejszego życia, mój dom i ciepło...:)

Przemarznięta, zadowolona z kubkiem gorącej herbaty z cytryną i ciastem marchewkowym, pozdrawiam...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz